„Czego chce Biały Dom?”: Meksyk stoi w obliczu nowego zagrożenia taryfowego
Administracja Trumpa ogłosiła wprowadzenie 30% ceł na produkty z Unii Europejskiej i Meksyku, które wejdą w życie 1 sierpnia. W miarę jak „taniec taryfowy” trwa, meksykańska prasa kwestionuje skuteczność tej strategii w walce z handlem fentanylem, co jest głównym argumentem Waszyngtonu.
Wrażenie déjà vu. W serii listów do kilku światowych przywódców, prezydent USA Donald Trump ogłosił w sobotę, 11 lipca, nowe cła, które wejdą w życie 1 sierpnia. Wśród głównych krajów objętych cłami, co nie dziwi, znajduje się Meksyk, którego import do Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie będzie opodatkowany stawką 30%. Choć wciąż istnieją wątpliwości, produkty objęte Umową o Wolnym Handlu między Kanadą, Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem (CUSMA) powinny być zwolnione z tych ceł.
„Nic nowego pod słońcem” – pisze El País América . Motywy republikańskiego miliardera są takie same, jak te, którymi kierował się w swoich poprzednich groźbach taryfowych na początku tego roku. Twierdzi, że rząd Meksyku nie podjął niezbędnych kroków w celu powstrzymania handlu fentanylem na granicy – to jego ulubiony argument uzasadniający lawinę gróźb celnych, które na niego spadły od powrotu do Białego Domu w styczniu ubiegłego roku.
Trzy dni później, w poniedziałek 14 lipca, prezydent Meksyku Claudia Sheinbaum broniła swojej polityki zwalczania handlu narkotykami podczas porannej konferencji. Przypomnijmy, że w lutym Meksyk wysłał prawie 10 000 żołnierzy na granicę ze Stanami Zjednoczonymi.
Courrier International